Archiwa tagu: han

…druga metoda kulkami – terror w Chinach w I w. p.n.e.

Sza­le­jące w czas Rewolucji Kul­tur­al­nej1 po chińs­kich uli­cach bandy czer­wonog­wardzistów miały swój pier­wowzór się­ga­ją­cy cza­sów starożyt­nych. Pod koniec pier­wszego wieku przed naszą erą, czyli u schyłku panowa­nia wcześniejszej dynas­tii Han, po zaułkach stol­i­cy włóczyły się bandy młodzieży gotowe zabić każdego, kto był dla nich (lub dla ich moco­daw­ców) niewygodny.

W Kro­n­ice dynas­tii Han znaleźć może­my taki oto fragment:

Nie brak było w Chang’anie2 rzez­imieszków. Młodzi ludzie zbier­ali się w uliczkach z zami­arem zabi­ja­nia urzęd­ników dla zem­sty, za co brali pieniądze. Urządza­li wtedy losowanie za pomocą kulek: kto wylosował kulkę czer­woną, ten zabi­jał urzęd­ni­ka wojskowego; kto wylosował kulkę czarną, ten zabi­jał urzęd­ni­ka cywilnego; kto zaś wylosował kulkę białą, ten orga­ni­zował pochówek. 3

Jakieś dwie dekady po tym jak opisany tutaj wydarzenia miały miejsce, wcześniejsza dynas­tii Han już nie ist­ni­ała – a co za tym szło przes­tało ist­nieć państ­wo Hanów, a jego miejsce pow­stało nowe państ­wo o nazwie Xin, czyli Nowe.

Hungwejbini

Starożytne wzorce


1 Która nie była wcale kul­tur­al­na, ale kul­tur­owa była – taka wpad­ka tłu­macza i to w cza­sach gdy o trans­la­torach kom­put­erowych jeszcze nikt nie słyszał :).

2 Mias­to Chang’an było stolicą wcześniejszego Cesarst­wa Hańskiego.

3 Don­ald Stur­geon (red.), „Chi­nese Text Project”, http://ctext.org/han-shu; Ban Gu, Han shu (Kro­ni­ka dynas­tii Han), Pekin: Zhonghua Books, 2000, s. 2720.

Celebryta z II w. p.n.e.

Sima Xian­gru (司馬相如) pochodz­ił z zamożnej rodziny, dlat­ego udało mu się zostać przy­bocznym cesarza; pełnił jed­nak tylko niską funkcję urzęd­niczą na cesarskim dworze. Po jakimś cza­sie porzu­cił jed­nak służbę w stol­i­cy i udał się do królest­wa Liang (lenna cesarskiego), gdzie w owym cza­sie prze­by­wało też wielu innych lit­er­atów. Po kilku lat­ach umarł zasi­ada­ją­cy na tron­ie królest­wa Liang król Xiao, na którego to zaprosze­nie Sima Xian­gru przy­był do zie­mi Liang i z którego to ręki otrzy­mał tam posadę. Straci­wszy zwierzch­ni­ka, a co za tym szło, źródło utrzy­ma­nia, Sima Xian­gru wró­cił do swego rodzin­nego mias­ta – Cheng­du. Okaza­ło się wtedy, że nie ma z czego się utrzy­mać. Szczęśli­wym zbiegiem okolicznoś­ci jego przy­ja­ciel Wang Ji został starostą powiatu Lin­qiong i zaprosił Sima Xian­gru, aby ten zamieszkał u niego na koszt powiatu. Sima Xian­gru zamieszkał więc w rzą­dowym hotelu. Staros­ta Wang Ji każdego dnia składał wiz­ytę swe­mu goś­ciowi w hotelu. Sima Xian­gru z początku przyj­mował starostę, ale po pewnym cza­sie zaczął odmaw­iać spotkań pod pretek­stem choro­by. Za co Wang Ji darzył swego przy­ja­ciela jeszcze więk­szym szacunkiem.

Po okol­i­cy rozeszła się wieść, że ktoś miesz­ka w rzą­dowym hotelu i odmaw­ia widzenia się nawet ze starostą powiatu. A w powiecie tym mieszkali jed­ni z najbo­gat­szych osób w państ­wie. Szy­bko dos­zli do wniosku, że kimkol­wiek jest ów osob­nik, musi to być postać niezmiernie wpły­wowa, sko­ro pozwala sobie na to, aby tak trak­tować starostę – cesarskiego urzęd­ni­ka. Postanow­ili więc zaprosić go na ucztę. Zapros­zony bard­zo niechęt­nie jed­nak w końcu zgodz­ił się przy­być na biesi­adę. Tam udało mu się ukrad­kiem poz­nać Zhuo Wen­jun (卓文君) – młodą i niedawno owdowiałą córkę gospo­darza. Przekupił jej służącą, aby przekaza­ła swej pani list od niego. W odpowiedzi na list, Zhuo Wen­jun udała się do hotelu, w którym mieszkał Sima Xian­gru, gdzie… została przez niego por­wana i wywieziona do Chengdu.

Ojciec por­wanej postanow­ił, że od tej pory nie będzie już łożył na utrzy­manie swej cór­ki. Nie mógł bowiem w żaden inny sposób rozpraw­ić się z porywaczem przez wzgląd na wysoką pozy­cję społeczną i wpły­wy, jaki­mi w jego mnie­ma­niu cieszył się Sima Xiangru.

Przy­by­wszy do Cheng­du, Sima Xian­gru i Zhuo Wen­jun żyli w biedzie. Przyzwycza­jona do życia w dostatku kobi­eta nie mogła tego znieść. Postanow­ili więc wró­cić do powiatu Lin­qiong, gdzie sprzedawszy zaprzęg kon­ny, którym przy­byli, zain­west­owali pieniądze w mały biznes, otwier­a­jąc coś, co dziś nazwal­ibyśmy pubem.

Dla pana Zhuo – ojca Wen­jun – była to sytu­ac­ja bard­zo kłopotli­wa: on wiel­ki bogacz, a jego cór­ka pracu­je za barem – trud­no sobie wyobraz­ić więk­szą utratę twarzy. Darował więc córce dużą sumę pieniędzy oraz przy­dzielił jej znaczną liczeb­nie służbę.

Otrzy­mawszy taki prezent, młodzi kochankowie porzu­cili swój pub i udali się z powrotem do Cheng­du, gdzie kupili ziemię i dom.